Skończyłam sweter. Miał być duży i ciepły. I był, ale stanowczo za duży, za ciepły, za ciężki, za .... Nijak mi się nie podobał :(
Kawałek zaczęty od nowa.
Na osłodę zapisałam się na cukierasy:
Myosthisdo 14 lutego
do 9 lutego,
do 27 lutego,
Babcia VilemooZapisy są przyjmowane do 55 400 na liczniku!
I nagroda niespodzianka za złapanie licznika
***
Na pocieszenie usmażyłam faworki drożdżowe :)
Napracowałaś się i poprułaś ;-( Szkoda. Teraz od nowa sweter czas zacząć. Życzę Ci cierpliwości.
OdpowiedzUsuńZjadłabym faworki.
mnie chyba też czeka "wielkie prucie". Niestety takie są "uroki" robótek, że czasem trzeba je pruć:(
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
p.s. ale narobiłaś mi smaka na faworki
Oj jaka szkoda
OdpowiedzUsuńoj szkoda Twojej pracy, mam nadzieję, że kolejny sweter już Ci spodoba, o drożdżowe faworki ... o takich jeszcze nie słyszałam, jeśli by, to nie był problem mogę prosić o przepis na A.M.math@poczta.fm :), z góry dziękuję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wparcie, czasem jednak trzeba pruć ;)
OdpowiedzUsuńAgnieszka MD sprawdź pocztę ;)
Prucie to najgorsza "robota", ale następny już będzie w normie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA powiedz mi, co byśmy robiły, gdybyśmy nie pruły :-))
OdpowiedzUsuńNiestety, taki "urok" robótek ;)
OdpowiedzUsuń